Żywiecczyzna

Wołosi, pasterstwo i szałaśnictwo

Hieronim Woźniak

 

WOŁOSI, PASTERSTWO I SZAŁAŚNICTWO

 

W okresie letnim głównym pożywieniem pasterzy była żentyca. Pasterze beskidzcy byli ludźmi niezwykle odpornymi i silnymi. Smagani przez  słońce i wiatry, zahartowani i przyzwyczajeni do ciągłego znoszenia niewygód i trudności. W obcowaniu z przyrodą wyrobili sobie ostry zmysł wzroku i słuchu. Choro­wali rzadko. Prowadzili regularny i mono­tonny tryb życia. Intelektualnie ociężali, zdani na własne siły umieli sobie radzić w każdej sytuacji. Imali się wszystkich robót, towarzyscy i traktujący wszystkich jedna­kowo bez względu na stan, gościnni i ser­deczni.

Były czasy, kiedy Beskidy tętniły życiem. Na polanach i ha­lach górskich pasły się tysiące, ba, dziesiątki tysięcy owiec, kóz i krów. Wśród leśnej ciszy rozlegał się głos trombit i fujarek pa­sterskich. Topory we wprawnych rękach górali waliły las, by wyrwać puszczy kawa­łek ziemi pod uprawę.

Dziś nie ma już w żywieckich górach stad owiec, nie ma baców i juhasów, a po­lany i hale, przy wyrabianiu których wyla­no wiele potu, powoli zarastają lasem i nie jest wykluczone, że wkrótce osiągną one stan pierwotny.

U progu XX wieku, z inicjatywy licznej rzeszy miłośników, Beski­dy pokryte zostały siecią szlaków tury­stycznych, po których wędrują tysiączne rzesze turystów dla podziwiania uroków gór, lasów i hal, gdzie jeszcze tu i ówdzie napotkać można szałas jako relikt nieist­niejącej już gospodarki pasterskiej. We wsiach zaś i miastach górskich istnieje wie­le zespołów folklorystycznych, które, ratu­jąc od zapomnienia, kultywują piękne tra­dycje góralskiego stroju, pieśni i tańca.

Było i przeminęło. Jednak zaintereso­wanie historyków, ludoznawców i etnogra­fów życiem i działalnością górali żywieckich jest duże.

Wokół miasta Żywca jako centrum Kotliny Żywieckiej istniało wtedy 10 wsi: Stary Żywiec, Zabłocie, Ra­dziechowy, Wieprz, Cięcina, Lipowa, Pie­trzykowice i Sporysz, a w części północno-wschodniej regionu co najmniej cztery: Rychwałd, Ślemień, Gilowice i Łękawica.

Do najstarszych za­liczane są Stary Żywiec, Zabło­cie, Lipowa i Pietrzykowice. Reszta terenów pokryta była prastarą puszczą karpacką, trudno dostępną, z korytami rzek jako głównymi arteriami komunikacyjnymi. Andrzej Кomoniecki tak pisze na ten temat:

 

„... góry a lasy tu przedtym bywały

z których mi przeźroczyste rzeki wynikały

Żyjąc sobie z zwierzęty jak Pan przedostojno,

oczy swe delektując po zielonych polach

gdyż jeszcze o nijakich słychać było halach

ale wszystko pustynie bywały w tych górach,

a zwierza wszędzie pełno po wszelakich dziurach

i tu kędy to miasto były lasy gęste,..."

 

Pod rządami Коmorowskich (1476 - 1624) to wielkie latyfundium magnackie z centrum administracyjnym w Żywcu zaczęło się dynamicznie rozwijać. W Kotlinie Żywieckiej oraz w dolinach większych rzek powstały nowe wsie rolne: Trzebinia, Świnna, Przyborów w kluczu obszarskim, Jeleśnia i Krzyżowa w kluczu jeleśniań­skim, Cisiec, Milówka i Sól w kluczu Wę­gierska Górka i Juszczyna w kluczu wie­przskim, a w dolinach potoków gór­skich i na ich stokach wsie zarębne (Przy­łęków, Sopotnia Mała i Sienna w kluczu obszarskim, Koszarawa, Korbielów, Sopot­nia Wielka, Pewel Mała, Pewel Wielka, Hucisko i Mutne - w kluczu jeleśniańskim, Rajcza, Ujsoły, Rycerka, Ra­deczka, Niele­dwia, Kameszni­ca, Szare i Żab­nica w kluczu Węgierska Gór­ka, Brzuśnik i By­stra w kluczu wieprzskim, Leśna Stara, Leśna Nowa, Ostre i Słotwina w klu­czu lipowskim i Tresna w kluczu staroży­wieckim).

Łodygowice, Glemieniec, Bier­na, Huciska, Rybarzowice, Вuczkowice, Szczyrk, Godziszka, Wilkowice, Miku­szowice i Bystra od 1618 należały do Pań­stwa Łodygowickiego, a Ślemień, Kurów, Las, Kocoń, Gilowice, Rychwałdek, Pewel i Pewelka od roku 1608 do Państwa Śle­mieńskiego.

Procesy osadnicze na ziemi żywieckiej przebiegały dwoma torami. Jednym było osadnictwo wzdłuż Soły i Koszarawy w górę tych i innych rzek, intensywne w XIII wieku. Powstawały tu wsie rolne, których mieszkańcy trudnili się upra­wą ziemi i hodowlą bydła. Podstawową jednostką osadniczą, jaką otrzymywał nowy osadnik, była rola licząca około 85 morgów, ale były też role o większym i mniejszym are­ale. Z czasem role przekształciły się w półrolki. Użytkowników ról nazywamy rolnikami, a półrolków nazywa­no półrolnikami albo kmieciami. Drugi nurt osadniczy zasiedlający hale, polany i zbocza górskie stanowili Wołosi.

Wołoch, w Czechach i Słowacji Vlach, Valach, Valas, na Węgrzech Olach albo Volach, w literaturze niemieckiej Walk - to dawny mieszkaniec dzisiejszej Rumunii. Wołosi nie byli zatem nacją, grupą naro­dowościową, lecz grupą zawodową, trudniącą się pasterstwem górskim małego bydła, tzn. owiec, kóz, rzadziej świń. Wołosi pro­wadzili koczowniczy tryb życia,wykorzy­stując dla swoich stad karpackie lasy, hale i polany leśne. Posuwali się oni wzdłuż łuku Karpat ku północy. W XV wieku, a może wcze­śniej, dotarli w Beskid Żywiecki i Śląski, a następnie do zachodniego krańca Beskidów na Morawach, gdzie nastąpił kres ich wędrówki. O ich tam pobycie świadczą m.in. nazwy takich miej­scowości jak Wołoskie Międzyrzecze i Wołoska Bystrzyca.

Nieśli oni ze sobą nie­znaną w tych stronach technikę i technolo­gię chowu małego bydła i wyrobu produk­tów spożywczych i przemysłowych, po­wstałych na bazie owczego i koziego su­rowca, jakim było mleko, wełna i skóry, w warunkach górskich. Wołosi na szlaku swej wędrówki napotykali na Rusinów, Słowaków, Polaków i Czechów. Miejscowa ludność przejmowała od przybyszów tryb życia oraz technikę i technologię chowu owiec. Na tym tle do dnia dzisiejszego nie ma pewności co do tego, czy owi przybysze na ziemię żywiecką to byli Rumunii, czy też Wołosi słowackiego pochodzenia.
Język i nazewnictwo pasterskie w Słowacji i w Polsce są takie same, a wiele z nich jest dacko-romańskiego pochodzenia. Z tego powodu asymilowanie się z miejscową ludnością było bardzo szybkie. Przejmowali oni miejscową religię rzymskokatolicką, chociaż osiedli na ziemi sądeckiej Łemkowie byli wyznania greckokatolickiego i wyznanie to zachowali. Jest faktem, że kiedy na Węgrzech pasterstwo wołoskie jako szkodliwe dla gospodarki leśnej było tępione, wielu z nich znalazło schronienie na Żywiecczyźnie. Kiedy zaś tu w dobrach króla Jana Kazimierza, a potem Wielopolskich, osiadłym we wsiach zarębnych Wołochom stawiano coraz trudniejsze wymogi, wielu z nich znalazło schronienie i dało początek wołoskim wsiom zarębnym w Beskidzie Małym w takich wsiach, jak Porąbka, Rzyki, Kaczyna, Ponikiew i Koziniec. O przemieszczaniu się pasterzy wołoskich świadczą powtarzające się nazwy miejscowości, takich jak Międzybrodzie na Orawie i 3 wsie o tej samej nazwie: Międzybrodzie Kobiernickie, Lipnickie i Żywieckie, Ponikiew koło Wadowic i Po­nikiew jako przysiółek Międzybrodzia, Zembrzyce i Zubrzyca na Orawie, Kozi­niec na Orawie, Koziniec koło Wadowic, w rejonie Wisły i Wielki Koziniec w Cie­szyńskim. Można wywnioskować, że gdy jakaś grupa pasterska wyeksploatowała te­reny wypasowe, przenosiła się w inne miej­sce i nadawała mu poprzednią nazwę.

Ślady osadnictwa wołoskiego odnajdu­jemy w licznych nazwach miejscowości, nazewnictwie topograficznym, słowniku pasterskim oraz w nazwiskach będących do dziś w powszechnym użyciu na terenach będących ongiś miejscami penetracji wo­łoskiej. Nazewnictwo to korzeniami swy­mi sięga do języka rumuńskiego, albańskie­go, słowackiego lub węgierskiego.

Wiele jest w Beskidzie Żywieckim szczytów górskich, zboczy i innych miejsc, których nazwy są pochodzenia wołoskiego. Często występująca Kiczora, Kiczera, Kiczorka jest nazwą pochodzenia albań­skiego rozpowszechnioną przez Wołochów. Nazwa wywodzi się od słowa „chicer" - zbocze górskie w kształcie dachu.

Kocierz - góra w Beskidzie Małym i Ko­cierz, wieś w gminie Łękawica - wywodzi się od wołosko-rumuńskiego słowa hotar - gra­nica dwu posiadłości, znak graniczny. Po­chodnymi są nazwy Kotar, Kotarz, Kotarnica, Kocoń i Kaczyna.

Często występujące w Beskidach nazwy szczytów górskich Magura lub Magurka w języku słowackim oznaczają kopiec lub ko­pulastą górę. W Polsce do niedawna pisa­na przez „ó", sugerując etymologię od góry.

Menczoł, Мinczoł, Muńczolik są na­zwami pochodzenia wołoskiego, synonimy Kiczory, Kiczery oznaczające większą za­lesioną kopulastą górę.

Mlada Hora oznacza Młodą Górę, Mło­dy Las i jest pochodzenia słowackiego.

Praszywka w masywie Wielkiej Raczy jest nazwą pochodzenia wołoskiego od pra­szit - orać, zaorać. Prasitura - zaorane pole. Redykalna hala od słowa pasterskiego redyk - wymarsz owiec na halę lub ich po­wrót. Romanka ,podobnie jak często występu­jące nazwisko Roman, pochodzi od tego, że Wołochów nazywano również Romana­mi (Rumunami). Szyndzielnia - od słowa szindrila - gont. Nazwa związana z wyrobem gontów, Przysłop - płytkie wysokogórskie sio­dło. Nazwa rozpowszechniona przez Wo­łochów. Wołoskiego pochodzenia są takie nazwy jak: gajdy – dudy, od słowa tureckiego o tym sa­mym znaczeniu, gazda – gospodarz, z wę­gierskiego gazda o tym samym znaczeniu, gieleta - duże drewniane naczynie do do­jenia owiec od dacko-rumuńskiego galeata, gunia - wierzchnie góralskie okrycie, haj­duk - zbójnik, wyraz pochodzenia rumuń­skiego, harnaś - herszt zbójników od har­ny -ładny, piękny, hyr – sława, rozgłos, z węgierskiego hyr o tym samym znaczeniu, juhas - pomocnik bacy, z węgierskiego ju­has o tym samym znaczeniu, koliba - szałas pasterski od dacko-rumuńskiego coliba -mały budynek pasterski, koszar - przeno­śna zagroda dla owiec, nazwa prasłowiań­ska przyswojona przez Wołochów, młaka - bagno, mokradło z języka dacko-rumuńskiego, moczar - bagno z języka węgierskiego, pajta - szo­pa, z węgierskiego słowa o tym samym znacze­niu, płaj - szeroka, łagodnie wznosząca się droga z języka dacko-rumuńskiego.[1]

Liczne są na Podbeskidziu nazwiska po­chodzenia wołoskiego: Wałach, Włoch, Wołoch, Walas, Wolas, Walaszek, Roman, Romańczyk, Wojewoda, Wajda, Wojewo­dzic, Gajda, Bajda, Batko, Wajdzik, Woj­dyło, Wojtyła, Baca, Bandoła, Magiera, Gurdek, Gielata, Bryja, Byrdy, Bryndza, Putyra. Swoje odpowiedniki na Orawie znajdują takie nazwiska jak: Buła, Bryn­dza, Byrdziak, Вyrski, Burdyl, Butor, Da­nek, Foltyn, Fifek, Gałuszka, Gawryś, Holewa , Hutyra, Kojder, Kuźma, Madej, Ole­ksy, Paleczny, Ramza, Rajda, Sumera, Ci­bor, Tomala.[2]

 

Wołosi jako pasterze i hodowcy zwierząt użytkowych wyspecjalizowali się wówczas w operacjach kastracyjnych na zwierzętach. Reminiscencja tego jest nazwą koni wałach i operacji kastracyj­nych - wałaszenie. Andrzej Komoniecki pod rokiem 1608 tak pisze: „Pan tedy Aleksan­der Komorowski, otrzymawszy Ślemień­skie Państwo, zaraz się z Jej Mością panną Stadniczonką ożenił. Ten w zawziętości dla podejrzenia jakiegoś swoim dwiema dwo­rzanom zacnego i szlachetnego domu, a jeszcze po małżonce taką zemstę niesłu­szną wyrządził, gdy pachołkom swym, jed­nemu Dzwoniarzowi, a drugiemu Kwa­śniewskiemu tak nazwanym pana Stadnic­kiego wywałaszyć, a pana Dembińskiego oślepić kazał".

 

Wojewoda wołoski

 

Wołosi byli ludźmi wolnymi podobnie jak kozacy na Zaporożu. Nie byli obciąże­ni powinnościami na rzecz swojego pana ze względu na koczowniczy tryb życia i po­zostawanie na terenach trudno dostępnych i odległych od administracji feudalnej. Po­nieważ eksploatowali oni lasy pańskie w formie wypasu stad owiec i kóz, sukcesyw­nie wchodzili oni w układy z właściciela­mi dóbr, a ci powoli, ale systematycznie zo­bowiązywali ich do różnych świadczeń na rzecz dworu. W roku 1574 Jan Spytek i Krzysztof Komorowscy w przywileju dla miasta Żywca rozkazali, „aby poddani nasi Wałaszy wszyscy, którzy by kolwiek mieli na przedaj sery albo bryndzę, aby ich nie śmieli nigdzie wozić i przedawać jeno w miasteczku naszym Żywcu, a czego by w Żywcu nie przedali, tedy im będzie kędy indziej wywieść, pod winą naszą". Roz­kazanie to zostało powtórzone w ordyna­cji królowej Konstancji w roku 1626: W Księstwie Zatorskim i na sąsiedniej Orawie była to „dań barania" wynosząca 5 owiec od każdych wypasanych stu, a od każdego Walasa, który owce chował po jednym koźle i jednym baranie rocznie. W żywieckim, dań z popasu owiec i kóz wo­łoskich wynosiła 5 gr od sztuki, jeden ba­ranek od każdych 50 dojek, a od szałasu 2 skopki, 10 kwart bryndzy i siągę sukna.

Na czele gromady wołoskiej stał woje­woda wołoski (wajda), wybierany przez zgromadzenie Wołochów. W wieku XVI i XVII wojewodowie byli już powoływani przez właściciela dóbr. Zostali zmuszeni do osiadłego trybu życia. Oni to dali po­czątek tzw. wsiom zarębnym, powstałym na gruntach wydartych puszczy poprzez sto­sowanie cerchlenia i karczowania. Z prze­kazów historycznych znamy nazwiska i losy niektórych wojewodów. Na przełomie XVI i XVII wieku w Świnnej koło Żywca mieszkał wojewoda wołoski Szymon Pri­mus - „wojewoda lasów i gór państwa Ży­wieckiego" - zamordowany przez zbójni­ków w Krzeszowie w roku 1616 lub 1624. W Кamesznicy była siedziba wojewodów Marcina i Tomasza Jaszków, potomków Marcina Jaszka, urzędnika folwarcznego w Węgierskiej Górce, zamor­dowanego przez Martyna Portasza. W Beskidzie Małym, w Rzykach koło Andry­chowa, w roku 1614 mieszkał wojewoda wołoski Jan Noga­wica, a w nie­dalekim Кo­zińcu - Wiercimak. W Łodygowicach w XVII wieku wo­jewodą był Jan Martynów (Marcinów), w Ślemieniu w roku 1748 Jędrzej Gibas. Sie­dzibą wojewody wołoskiego była też Jele­śnia i Stryszawa w Państwie Suskim.

Wojewodowie należeli do grupy ludzi zamożnych. Posiadali oni odpowiednie uposażenie w ziemię i tereny do wypasu bydła, zwolnieni byli z powinności na rzecz dworu. Marcin Jaszek w Кamesznicy po­siadał przywilej wyszynku piwa i gorzałki dworskiej, a u Szymona Primusa zadłużo­ny był na kwotę 1856 zł Mikołaj Komo­rowski. Posiadali oni duże uprawnienia sądowe, liczne przywileje ekonomiczne i wsparcie swojej pozycji przez administra­cję zamkową.

Prawa i obowiązki wojewodów woło­skich na Żywiecczyźnie określone zostały w Inwentarzu dóbr żywieckich z roku 1667, w dekrecie administratora dóbr żywieckich Aleksandra Drozdowskiego z roku 1689 i w zachowanej przysiędze wojewody woło­skiego Tomasza Jaszka z roku 1701. Z dokumentów powyższych oraz zapisków Andrzeja Кomonieckiego w Dziejopisie Żywieckim dowiadujemy się, że wojewo­da wołoski był pośrednikiem pomiędzy zamkiem, a ludnością wołoską osiadłą już wtedy w górach i we wsiach zaręb­nych. Dwa do czterech razy w roku odbywały się sądy wołoskie według trybu wołoskiego. Stały one na stra­ży interesów zamku, zwią­zanych z eks­ploatacją lasu. Podlegali mu gajni, których liczba w żywieckim państwie wahała się pomiędzy 23 a 30 kilka. W XVII wieku eksploatacja lasu w polityce ekonomicznej zamku wy­sunęła się na plan pierwszy. Zadaniem wo­łoskiej służby leśnej była ochrona lasów pańskich przed kradzieżą drzewa, niszcze­niem lasu poprzez wypasanie w nim owiec i kóz, cerchlowaniem, koszarowaniem i szałaśnictwem oraz ewidencjonowaniem spławianego przez poddanych drzewa we­dług ustalonych limitów.

Futra i zwierzynę łowną poddani winni w całości oddawać do zamku, a sidła wol­no było stawiać tylko gajnym.

Wojewodowie pełnili też funkcje celne, drogowe i mające na celu utrzymanie po­rządku publicznego. Pilnowali poboru myta, przestrzegania zakazu opuszczania Państwa Żywieckiego przez jego podda­nych i rejestrowania ludzi luźnych, swawolnych, wałęsających się próżniaków i tych, którzy ich wspierali lub udzielali schronienia, mieli obowiązek łapać i odstawiać do zamku. Wiadomo, że chodziło tu głównie o ogra­niczanie skali szerzącego się w tym czasie w Beskidach rzemiosła zbójnickiego. Wie­lopolscy nałożyli na wojewodów obowią­zek dopilnowania, aby po karczmach nie szynkowano piwa i gorzałki przywożonej z Кęt i Orawy. Obowiązkiem wojewodów było, aby odbywające się co roku spisy by­dła wołoskiego sporządzane były rzetelnie i sprawiedliwie, albowiem wynikały z tego dla zamku określone profity. Wołosi, uzbro­jeni w proce, łuki, a nawet broń palną, wy­korzystywani byli jako straże leśne i za­mkowe, a bywało, że wykorzystywano ich jako wojska do realizacji polityki swojego pana. Andrzej Кomoniecki, opisując tzw. „wojnę kęcką", prowadzoną w roku 1609 pomiędzy Mikołajem Кomorowskim a starostą zatorskim Podlaskim napisał, że ten, „mając balanów 150 dobrych strzelców, okrom inszej kupy chłopstwa" - J. Putek su­gerował, że owi balanowie to byli Wołosi. Wśród obrońców Żywca w czasach „poto­pu" i w oddziałach chłopskich, które szły na odsiecz do Oświęcimia i Częstochowy, wielu było pasterzy wołoskich. Z wołoskich wsi zarębnych w XVII i XVIII wieku rekrutowała się większość kompanii zbójnickich. Przywykli do swo­body nie mogli znieść nakładanego na nich jarzma poddaństwa i pańszczyzny. Wybie­rali wolność, a z nią rabunki, napady i to­warzyszący im zbójnicki hyr.

Rozmiary hodowli bydła wołoskiego - szałaśnictwo

Dotąd, dopóki las nie przedstawiał dla zamku żywieckiego większej wartości ze względu na niskie ceny surowca i trudno­ści w jego pozyskaniu, jego trzebież, zwią­zana z pozyskiwaniem nowych terenów pod hodowlę owiec, była w pełni akceptowana. W żywieckich górach powstawały nowe hale i polany leśne, które, jako istniejące do dziś, są wynikiem eksploatacyjnej dzia­łalności wędrownych pasterzy. W walce z puszczą stosowali oni znaną od dawna metodę gospodarki żarowej, świadectwem której są takie nazwy jak Żar, Żarek, Palenica, Upalenisko, Cerla, Cerchla itp. Pierwszym eta­pem walki z lasem było cerchlowanie, czy­li okorowywanie drzew u nasady pnia do­konywane latem, w miesiącu lipcu, w wyni­ku czego w ciągu roku drzewo usychało. Drzewa grube ścinano, cięto, układano w stosy i podpalano wraz z poszyciem. Po­wstały w wyniku spalania popiół użyźniał glebę. Pozbawioną szaty leśnej ziemię przekopywano motykami i obsiewano krzycą (żyto o dwuletniej wegetacji) lub połownikiem (mieszanką owsa i jęczmie­nia). Tak powstała powierzchnia nazywała się cerchlą, palenicą albo żarem. Po kilku latach uprawy cerchla wyjałowiała się. Wówczas użytkownicy porzucali ją i cer­chlowali inny kawałek lasu albo przystę­powali do karczowania pni i uprawiania cerchli jako polany, łąki lub młaki. Polany, łąki i młaki wykorzystywane były do wy­pasu bydła i pozyskiwania siana. Siano potrzebne było szczególnie na tych szała­sach, gdzie bydło pozostawało przez cały rok. Wyrabianiem śródleśnych polan zaj­mowała się biedota wsi zarębnych, chałup­nicy i komornicy. Proceder przyrabiania te­renów pod uprawę u boku istniejących hal i polan był nielegalny, tzn. bez zgody wła­ściciela lasu, którym byli najpierw Komo­rowscy, po nich Wazowie, Wielopolscy i Habsburgowie. Powstałe w ten sposób nowe tereny uprawowe zwane były przy­robiskami. Chałupnik taki budował na polanie szałas, a z biegiem czasu zmieniał go na dom. W ten sposób powstawały nowe, samodzielnie usytuowane na zboczach gór­skich, gospodarstwa polaniarskie, a w ży­wieckich wsiach zarębnych ukształtowała się nowa warstwa biedoty wiejskiej - pola­niarze.[3]

Osiemnastowieczne inwentarze dóbr ży­wieckich wyszczególniają polaniarzy w Krzyżowej - 18, w Przyborowie - 86, w Ko­szarawie - 79, w Korbielowie - 34, w Sopotni Wielkiej - 29, w Pewli Wielkiej - 20, w Hucisku - 5 i w Pewli - 7. Z biegiem lat pojedyncze zagrody polaniarskie drogą podziałów rodzinnych przekształciły się w istniejące do dziś przysiółki rozrzucone na stokach górskich, często na znacznej wy­sokości.[4]

Od czasu do czasu zamek dokonywał kontroli i pomiaru polan i przyrobisk, wciągał je do rejestru i legalizował przez nada­nie ich dotychczasowym użytkownikom aktu własności. Do kasy zamkowej wpły­wały znaczne kwoty za nabycie prawa wła­sności, a nowe grupy otrzymywały nazwę „gruntów zakupnych" lub „zakupieństw". Zakupieństwa wolne były od ciężarów pań­szczyźnianych, a właściciele mogli nimi dysponować w sposób dowolny. A. Komoniecki w Dziejopisie Żywieckim wymienia 34 hale i 600 polan. Większość z nich po­siada swoje nazwy wywodzące się od na­zwiska właściciela lub ich lokalizacji w te­renie. Przykładem może być znana powszechnie Hala Miziowa pod Pilskiem.

Na halach i polanach budowano szałasy, które były bazą gospodarstwa pasterskiego. Na Żywiecczyźnie szałas - koliba - lokowany był na stoku w dolnej części łąki szałasowej. Pojemność dawnych szałasów wynosiła 100 - 250, a nawet 500 owiec. U progu XX wieku średnia pojemność szałasów górali żywieckich wynosiła 84 owce. Ściany szałasu wykonane były z grubych belek i pokryte były dachem dwuspadowym wyłożonym gontem.

 

Na nasym sałasku

Wszystko po wałasku

Na wasym sałasku

Wszystko po dziadosku

 

 

W wewnętrznym urządzeniu szałasu czołowe miejsce zajmowała watra, zwana na Żywiecczyźnie po prostu ogniskiem. Wzdłuż ścian stały naczynia do przerobu mleka owczego: gielety, putiera, truhla, oraz łoża dla bacy i pasterzy. Obok szała­su stał koszar zbudowany z desek łupanych lub żerdzi przenoszony co 1 -2 dni na inne miejsce. Koszarowanie powodowało uży­źnianie hali i umożliwiało je koszenie je­szcze w tym samym sezonie. Produktami wytwórczości szałasowej był ser owczy, wełna i mięso, w wypadku, gdy na szałasie były krowy lub kozy, także mleko. Z punk­tu widzenia własności bydła wołoskiego, na Żywiecczyźnie wyróżnić można stada fol­warczne, indywidualnych właścicieli chło­pów - Wołochów i stada zborne złożone z owiec oddanych na hale przez mieszkań­ców danej wsi lub kilku wsi.

Czas pobytu bydła wołoskiego na hali był całoroczny lub sezonowy. Sezon zaczynał się redykiem wiosennym około św. Wojciecha, a kończył się redykiem jesiennym około św. Michała. Przy poby­cie całorocznym, w zimie karmiono owce sianem, a przy dobrej pogodzie wygania­no do pojenia i do lasu, gdzie żywiły się choiną.

W roku 1702 w Państwie Łodygowskim na Magurce w szałasie dworskim było 111 owiec i 182 kozy, razem  293 sztuki. W 1704 roku 166 owiec i 163 kozy - razem 329 sztuk, w roku 1705 128 owiec i 186 kóz, razem 314 sztuk. Za hodowlę owiec dworskich odpowie­dzialny był majerz.

Stan pogłowia stada chłopskiego w roku 1705 na halach Magurki wynosił 2489 sztuk, w roku 1706 sztuk 2531. Najwięk­sze stado miał Wawrzyniec Przybyła w roku 1705 - 200 owiec i kóz, w roku 1706 - 260 owiec i kóz.[5]

 

Owiecki becały

Kie się miesać тiały

owcarzyce płakały

nózki ich bolały

 

Ośmiu gospodarzy posiadało przecięt­nie po 125 owiec i kóz, pozostali przecięt­nie po 50 owiec i kóz.

W końcu XVIII wieku we wsiach klu­cza jeleśniańskiego hodowano: w Kosza­rawie 1530 owiec, w Przyborowie 1242 owce, w Korbielowie 943 owce, w Sopotni Wielkiej 879, w Krzyżowej 529, w Pewli Wielkiej 408, w Jeleśni 288, w Mutnem  64, w Hucisku 62, łącznie 5945 sztuk. Naj­więcej owiec utrzymywały gospodarstwa polaniarskie w Koszarawie i Przyborowie.

Według Menhofera w roku 1843 na Ży­wiecczyźnie hodowano 60000 sztuk bydła wołoskiego, ale w roku 1900 było ich już tylko 5952 sztuki. Przyczyny 10-krotnego spadku pogłowia owiec były dwie: pierw­sza to zdecydowana walka z wypasem by­dła w lasach ze względu na jego niszczenie, a druga to likwidacja serwitutów leśnych i pastwiskowych, oznaczająca praktycznie zakaz wstępu do lasu pańskiego. Stan zatrudnienia pasterzy na szałasach był niewielki i wynosił średnio, biorąc dla stada liczącego 300 - 500 owiec, jednego bacę i 2 - 3 juhasów. W sezonie letnim od kwietnia do września należało zatrudnić dodatkowo 2 - 3 juhasów.

Roczne wynagrodzenie szałaśników było skromne. Dla bacy dworskiego, czyli majerza w Państwie Śle­mieńskim wynosiło ono: 2 siągi sukna wo­łoskiego (16 zł), 10 zł myta, 2.12 zł kolen­dy, 0.18 zł na skarpety, 8 łokci płótna lnia­nego (3 zł), 8 łokci płótna pacześnego (2. 04 zł), 6 zł na kierpce, 3 wiertle żyta, korzec jęczmienia, 12 miarek grochu, 2 korce i 8 miarek owsa, 3 miarki siemienia i 3 miarki soli. Wynagrodzenie juhasów było odpo­wiednio mniejsze. Instrukcja podaje, że czysty dochód dla dworu z utrzymywania 400 owiec na hali w ciągu 1 roku wynosił 3200 zł.[6]

Kierownikiem zespołu pasterskiego na szałasie był baca. Musiał on posiadać odpowiednią wiedzę i doświadczenie w zakresie hodowli i utrzymania bydła na halach i cieszyć się zaufaniem zwłaszcza wtedy, gdy powierzano mu obce bydło.

 

 Strój pasterski

 

Wołoski strój pasterski był podobny na Wołoszczyźnie, w Beskidach i na Mora­wach. Jego typowymi elementami były wąskie, białe, sukienne wałaszczaki lub no­gawice, długie, brunatne gunie ozdobione czerwonymi sznurami, czarny kapelusz z niskim, okrągłym wierzchem i szerokim rondem, przystrojony białą wstęgą. Na no­gach krypice (kierpce) i białe, wełniane onu­ce (kopyca albo kopytka). Opasywali się szerokim, skórzanym pasem ozdobionym mosiężny­mi oczkami, kołkami i guziczkami. Uzu­pełnieniem stroju była siekierka pasterska (obuszek, toporek) oraz małe torebki ze skóry kociej lub psiej zawieszane u pasa, a służące do przechowywania tytoniu, soli i innych drobiazgów. Jeszcze w XIX wieku mieszkańcy żywieckich wsi zarębnych ubierali się po wołosku. Do płóciennego stroju ludzi z nizin, których nazywali Lachami, odnosili się z pogardą.

 

 

Ciupaska , opasek

to som stroje nase,

śtyrysta owiecek

 pociesenie nase

 

„Bacowie i ich towarzysze nie odmie­niają całe lato bielizny, tylko smarują ko­szulę itd. żentycą, a nawet masłem, co nie zaostrza wprawdzie apetytu do serków i do serwatki, ale ten szczególny rodzaj ochę­dostwa skutkuje na utrzymanie ich ciała. Ta czarna i gruba koszula staje się ceratą chroniącą od wszelkich owadów, a nawet od deszczu. Niech kto ciekawy odsłoni owemu satyrowi ten łachman, a obaczy pod nim białe i delikatne ciało jak mleko, którem się żywi".[7]

 

O mój Boże, juhasie

w cyrnyk kоsulaсh

i wyrubali, wyścinali

bucki po horach.

 

„Pożywieniem baców i pasterzy przez cały czas koczowania jest tylko żentyca i ser świeży, nawet nie solony, nie ma podówczas kartofli, po chleb chodzić daleko i drogo kosztuje, placek owsiany w popiele upieczony czasem go zastąpi. Wprawdzie zdrowie ich na tem nie cierpi; rumiana cera i pełność ciała daje za tem świadectwo. Zdarza się przecież czasem, że tłusty baran zginie, za co wilk cierpi na sławie, a właściciel szkodę.[8]

Chłopiec od polany

Scyrą bryndzą wychowany

Scyrą bryndzą i żyntycą

Jaze za mną dziywki kwicą

 



[1]              Aleksy Siemionow. Studia beskidzko-tatrzańskie. Kalwaria Zebrzydowska. 1992 s. 252 i n.

[2]              Józef Putek. O zbójnickich zamkach, heretyckich zborach i oświęcimskiej Jerozolimie. Kraków 1938 s. 203 in.

[3]              Józef Broda. Chłopskie karczunki wypaleniskowe na Żywiecczyźnie w okresie gospodarki folwarcznej [w] Wierchy T. XXIV 1955 r.

[4]              Franciszek Lenczowski. Inwentarze dóbr żywieckich w XVIII w.

[5]              Ludwik Huczek. Dzieje Łodygowic. Łodygowice 1985 s. 13 i n. Zob. też Franciszek Lenczowski. Hodowla owiec w XVIII wieku [w] Małopolskie Studia Historyczne. R. I z.2, Kraków 1958

[6]              Stanisław Szczotka. Materiały do hodowli owiec w XVIII wieku. Lublin 1948, zob. też Ludomir Sawicki. Szałaśnictwo na Wołoszczyźnie Morawskiej. (Wędrówki pasterskie w Karpatach II)

[7]              Ludwik de Laveaux. Górale beskidowi. Wydanie drugie. Żywiec 2005

[8]              Tamże

 

« powrót do listy

Copyright © Towarzystwo Miłośników Ziemi Żywieckiej.

projekt i wykonanie