19 października 213 odbyło się spotkanie autorskie naszego kolegi Edmunda Zaiczka pt. "Wiersze sercem i życiem pisane".Edmund Zaiczek
Żywiec Na spotkanie autorskie u Groniarzy
w dniu 19.10.2013 roku.
COGITO ERGO SUM .
Serdecznie Państwa witając, pragnę Państwa pozdrowić naszym tradycyjnym „ dzień dobry '', ale
również pozdrawiam Państwa pozdrowieniem Nepalu i Tybetu, które uważam za jedno z najpiękniejszych pozdrowień NAMASTE co można przetłumaczyć: „ Świętuję to miejsce w Tobie, w którym wszyscy jesteśmy jednością ! ''. Więc jeszcze raz NAMASTE !
Tak więc jesteśmy jednością.
„ Cogito ergo sum '' z łaciny „ myślę więc jestem '' to podstawa filozofii Kartezjusza ( 1596-1650 miejsce urodzenia Francja ), ta myśl była mi wskazówką życia, potem do tego doszło „ Ego cogito '' co znaczy „ Ja istnieję ''. Te stwierdzenia i myśli były moją dewizą życiową, w moim czasie i mojej przestrzeni, moim bycie, zgodnie z zasadami etyki.
Przy stwierdzeniu „ ja istnieję '', nasuwa się natychmiast pytanie co to jest istnienie ? Istnienie, to przede wszystkim być postrzeganym.
Dewiza „ Ja istnieję '' może być realizowana i może zaistnieć tylko wśród innych istniejących,
których widzę bardzo wielu wśród członków i sympatyków „ Groniarzy '', to dzięki Szanownemu Państwu mogłem dzisiaj zaistnieć, za co jestem Państwu bardzo wdzięczny i serdecznie dziękuję.
Przed COGITO ERGO SUM , w latach młodzieńczych, była jeszcze jedna dewiza.
W tym czasie na ekranach naszych kin ( lata pięćdziesiąte ubiegłego wieku ) wyświetlany był wspaniały film „ Świat się śmieje '' a w nim urocza piosenka Aleksandra Dunajewskiego, której słowa były mi przesłanką mego życia. Słowa te brzmiały tak: „ Kocham życie i świat ( wiatr ), wiem, że życie mnie kocha nawzajem ''.
Miałem i mam wrażenie oraz odczucie, że życie mnie kochało i ja kochałem życie i mogę z całą stanowczością stwierdzić, że me życie się spełniło, spełniło się wiele moich pragnień i marzeń, spełniły się moje oczekiwania od życia, spełniło się moje życie.
Zanim jednak do tego doszło to parę słów autobiografii, Państwo pozwolą, bardzo proszę.
Na Wileńszczyźnie jest zakątek, gdzie diabeł mówi dobranoc, i tam istniał uroczy folwark Żurawy
w którym żyła i gospodarowała rodzina Józefowiczów z piątką dzieci z których najmłodsza to Emilia.
W Żywcu natomiast żyła rodzina Zajiczków, której ojciec rodu Józef miał sześcioro dzieci wśród
nich był Antoni.
Wybucha I wojna światowa , Antoni jako ochotnik wojskowy czynnie w niej uczestniczył , walcząc we Włoszech nad Pijawą. Po zakończeniu wojny Antoni znalazł się w szeregach K O P - Korpusu Ochrony Pogranicza jako oficer strzeże wschodnio – północnych rubieży Polski.
Folwark Żurawy znajdował się w rejonie Wilejki, gdzie stacjonował garnizon KOP-u.
Mieszkańcy spotykali się na różnych imprezach, na przykład na majówkach, nie mylić z majowymi nabożeństwami, na które zapraszani byli również i wojskowi. Doszło do zapoznania Emilii z Antonim. Wybuchła gorąca miłość zakończona małżeństwem, a najmłodszym dzieckiem był
stojący przed Państwem Edmund.
Czas moich narodzin to maj, wschodzi słoneczko, sad pachnie kwitnącymi drzewami a szczególnie
pięknie pachną grusze, który to zapach uwielbiam do dzisiaj.
Czyli po kądzieli jestem folwarcznikiem a po mieczu jestem wojownikiem.
W zwyczaju naszej rodziny było spędzanie wakacji w Żywcu, w odwiedzinach u dziadków.
Tak też w 1939 roku przyjechaliśmy do Żywca, wybucha wojna. Brak możliwości powrotu na folwark, dalsze nasze losy związane są z Żywcem, i mogę jedynie to stwierdzić, że jestem nadal właścicielem folwarku Żurawy, gdyż żadnego odszkodowania nie otrzymaliśmy ani ja ani moja rodzina. W plenerze żywieckich pagórków i potoków, zwłaszcza Śliżowego toczyło się moje dzieciństwo i ten plener bardzo pokochałem.
EGO COGITO spowodowało rezygnację z podjęcia studiów, robiłem karierę zawodową i społeczną, zwłaszcza ta ostatnia sprawiała mi ogromną satysfakcję.
Pełniłem zaszczytne funkcje – społecznie, prezesów. To Klubu Sportowego Soła w Żywcu przez lat czternaście, to PTTK Oddziału Babiogórskiego w Żywcu przez lat trzynaście, to Prezesa Wojewódzkiego Oddziału Numizmatyków i Archeologów w Bielsku – Białej, czy skarbnika oraz sekretarza Polskiego związku Filatelistów Koła w Żywcu, jak również wiele innych funkcji na szczeblu miasta, województwa czy kraju. Funkcje te pełniłem zawsze w trosce służenia ludziom
a zwłaszcza młodzieży.
Moją miłością są GÓRY , ale tutaj spróbujmy odpowiedzieć sobie na bardzo trudne pytanie co to jest miłość ?
Na to trudne pytanie odpowiem tak: miłość to uczucie przejawiające się w trzech postaciach lub rodzajach ludzkiego zachowania.
W postaci pierwszej EROS z greckiego pragnienie.
W postaci drugiej LIBIDO z łaciny pożądanie.
W postaci trzeciej AGAPE z greckiego umiłowanie ukochanie bliźniego.
Moja miłość do gór jest rodzaju EROS najbardziej romantycznej postaci, zawsze pragnąłem gór,
pragnąłem je zdobywać, pragnąłem z nimi przebywać ale pragnąłem również z nimi się dzielić.
Ale wróćmy do poezji. W poezji pojawia się zjawisko patosu, które wywołuje stan napięcia emocjonalnego, moje wiersze są sercem i życiem pisane, nie mam zasady wzniosłego sposobu wyrażania się, są na pograniczu poezji, są realistyczne, chociaż czasem pojawia się zjawisko przenośni, a więc bardzo proszę posłuchajmy.
I przeczytajmy:
CIERPIENIE I CHWAŁA !
Na Pośrednim Grojcu Krzyż Papieski stoi Chwała niech będzie Ojcu Chwała niech będzie Synowi.
I Matce Jego niechaj będzie chwała Która pod krzyżem tak cierpiąca stała. Cierpiąca pod krzyżem i na Krzyżowej Drodze Cierpieli oboje, cierpieli tak srodze.
Papieżowi naszemu niechaj będzie chwała W którym nasza miłość i nadzieja cała, Ukochał On góry i nas ukochał szczerze W umiłowaniu Boga i w głębokiej wierze.
Krzyże na szczytach stoją i na Grojcu stoi To miejsce mą duszę i me serce koi Tu miejsce na zadumę i nad własnym ego W kontemplacji głębokiej bytu człowieczego.
Na szczytach gór, tam szukam wytchnienia W trudnych chwilach krzyż i moment westchnienia. Krzyż w trudach życia jest mi drogowskazem, Wspomożeniem, otuchą i siłą zarazem.
Bo krzyż to znak cierpienia ale też i chwały, By krzyż i wiara nam wieczność dawały Dla krzyża chwała niechaj zawsze będzie, Na Pośrednim Grojcu i w Żywcu i wszędzie.
SPACERUJĄC NA GROJEC SZUKAM SIŁY CIAŁA ALE TEŻ SIŁY DUCHA . |
EPITAFIUM ANDRZEJOWI HEINRICHOWI .
W Andrzeja, dla Andrzeja chwilka, Dla Jego pamięci słów moich kilka ...
Gdzie jesteś ma Ziemio Rodzinna ? Tam gdzie me serce i dusza dziecinna. Gdzie mej kolebki ostały się zręby ? Tam gdzie szumiące są smreki i dęby. Gdzie wydeptane mą stopą ścieżyny, Tam gdzie ulotne kwilenie ptaszyny. Gdzie jest ma droga życia skromnego ? Gdzie me posłanie do snu wiecznego. Kochałem góry tak bardzo – głęboko, Wybrałem szlaki podniebne – wysoko. To za nie złożyłem me serce i życie, Przy upragnionym cudownym mym szczycie. Lawina okrutna porwała me ciało, Tam w Himalajach na wieczność zostało. Porwała me serce, porwała me ciało, Czyżby więc dla Moich nic nie pozostało ? Dla kogo me czyny, sukcesy dla kogo ? Które okupiłem tak okrutnie drogo. Czy tylko pustka, czy tylko wspomnienie, A może potomnym zadość uczynienie ? Mą Ziemią Rodzinną, to Ziemia Żywiecka, To Ją pokochałem miłością czystą, miłością dziecka. To Ona jak Matka schronienie mi dała I w zamian jak Matka, nic nie zażądała. To Ona, Jej ludzie rzeźbią przyszłość moją. To Ona, w trudach życia mego była mi ostoją. Więc Wam jestem wdzięczny za dar mej osobowości, To Wam jestem winien ogrom mej miłości. Cóż w wiecznym hołdzie Mej Ziemi mam złożyć, Cóż w Moją Ziemię mogę dziś położyć ? Może w symbolicznym grobie kamień Everestu, A ja wdzięczny z Niebiosów nie złożę protestu. Pod Południową Przełęczą, u Everestu nóg, Tam na wspinaczki Niebiańskie powołał mnie Bóg, By wspinać się wyżej, bez raków i liny, Na Boskie szczyty do Niebiańskiej Dziedziny. |
TAM GDZIE BÓG PRZEMÓWIŁ DO LUDZI . SYNAJU GÓRO ŚWIĘTA .
Synaju, Góro ty moja upragniona Góro ty moja Święta, Przecież ja stale żyję tobą Na co dzień i od święta.
Ileż uniesień mi przyniosłaś, Ileż me serce wzruszeń doznało, Mój trud został wynagrodzony, A życie piękniejsze się stało.
Tym piękniej tą Górę przeżywam, Im więcej nią się dzielę, Więc dzięki zanoszę Najwyższemu, Nie tylko w świątek nie tylko w niedzielę.
Twój piękny święty krzew, Czuję, że dla mnie goreje, A niebo i gwiazdy mam bliżej, I słońce cudowniej dnieje.
Kamienie i skały święte, Deptałem w mistyce i pokorze, Za Szczyt i Drogę Świętą, Dzięki Ci mój dobry Boże. |
NA OIOMIE ... W OBLICZU ZAWAŁU SERCA .
Przecież ja z Panią się nie umawiałem, Gdyż tyle gór i spraw załatwić miałem, Nie jesteśmy też z sobą po imieniu, Pani wysoko i w jasnościach, a ja tu nisko w cieniu. ............... Tu chciałem sięgnąć po życia jeszcze troszeczkę, By wyżej podnieść osiągnięć poprzeczkę, Tak jak się sięga w sadzie po jabłko z jabłoni, Proszę, niech że to szczęście spłynie do mych dłoni. ................ ...kolejny z lekarzy powiada tak: „ jak pan chodził po górach to niech pan dalej chodzi, no może nie po Himalajach, ale Alpy mogą być ''. Ta wypowiedź bardzo mnie podbudowała. Zostało rzucone ziarno nadziei, że będę jeszcze mógł przynajmniej częściowo zaspokajać pragnienie mej miłości do gór. Ja w podzięce życzyłem wszystkim ŻYJTA ZDROWO I WESOŁO ! Tą drogą niech mi wolno będzie wszystkim którzy mnie tak ambitnie ratowali, odwiedzali, szczerze życzyli powrotu do zdrowia, złożyć serdeczne podziękowania. Edmund Zaiczek. |