POZOSTAWIĆ ŚLAD
◊ W dniu 15.02.2014 r., w siedzibie TMZŻ w Żywcu odbyło się bardzo ciekawe spotkanie. Było to pierwsze spotkanie w ramach cyklu „Poznajcie naszego tatę”, a bohaterem jego był Tadeusz Dziergas, autor książki pt. Pozostawić ślad”. Frekwencja dopisała. Sala pękała w szwach, a ci, co się pojawili, na pewno nie uznali ten czas za stracony. U wielu odżyły wspomnienia, bo wydarzenia opisywane w książce, a prezentowane na spotkaniu przez dzieci, wnuków, a nawet zięcia autora, były im znane osobiście, bądź z opowiadań. Przed oczyma wielu pojawiały się budynki, które już nie istnieją, nauczyciele i znajomi, których już nie ma wśród nas, zdarzenia, w których uczestniczyli. Śmiech mieszał się z łzami, tak jak to w życiu bywa, a podsumowanie dawnej i teraźniejszej sytuacji w naszym kraju oraz porównanie postaw społecznych dawniej i dziś - wywołało ożywioną dyskusję. Ale nie tylko starsi, także młodzi słuchacze słuchali z zainteresowaniem tych opowieści, a po spotkaniu podchodzili, by porozmawiać z autorem. ◊ Gdyby przyszło mi określić jednym słowem prezentowaną książkę, użyłabym słowa „miłość”, tak, miłość do Boga, miłość do Ojczyzny i uczciwej pracy na jej chwałę i miłość do Rodziny. Na kartach książki autor wielokrotnie podkreśla, jak przez całe życie doświadczał Bożej opieki i pomocy Matki Bożej w trudnych sytuacjach. Wspomina: „Moja mama od zawsze wyrabiała w nas kult Matki Bożej. Kilka razy mówiła nam, że Ona jest i będzie naszą matką i nikt krzywdy nam nie zrobi, ponieważ mama się za nas modli. Matka nasza przeczuwała chyba swoją śmierć, bo modliła się i przygotowywała nas do tego, że będziemy żyć bez niej". Zachował też w pamięci wspomnienie cudownego ocalenia w czasie wojny, które zacytuję: „Mimo, że zawsze spóźnialiśmy się na obiad, tym razem opuściliśmy górkę na czas. Jeszcze nie dolecieliśmy do domów, a już zaczęły wybuchać bomby. …. Nalot trwał około piętnaście minut, ale straty były ogromne. Po bombardowaniu, jak to chłopcy, polecieliśmy do miasta oglądać skutki nalotu. Wszędzie były ślady kul z karabinów maszynowych, uszkodzone tynki i dachy oraz wybite szyby. Wracając z miasta pobiegliśmy na naszą górkę i nie mogliśmy uwierzyć w to, co zobaczyliśmy. W miejscu górki znajdowały się dwa duże leje o głębokości pół metra. Pomyśleliśmy, co by się stało, gdybyśmy na czas nie poszli do domów. Oddaliliśmy się od pierwszych wybuchów zaledwie na sto metrów od górki. Było to cudowne ocalenie, bo nigdy tak szybko nie reagowaliśmy na wołania rodziców. Przypomniałem sobie moją Mamę, która zawsze mówiła, że Matka Boża zawsze chroni swoje dzieci, które się do niej modlą”. Autor dodaje, że „Takich przypadków, które nie sposób wytłumaczyć, miałem w życiu więcej…”. ◊ Jakże wiele tej książce jest miłości do rodziców, do Ojca, który był pilotem, w czasie wojny czynnie włączył się do walki z niemieckim okupantem w szeregach wywiadu AK, a po wojnie jednym z założycieli Górskiej Szkoły Szybowcowej na Żarze, do Mamy, która była krawcową, a osierociła go, gdy miał 6 lat i do małej siostrzyczki, która zmarła niedługo po smierci Mamy. Niesamowite wrażenie robi opis atmosfery, jaka panowała w domu po śmierci Mamy: „W izbie była martwa cisza. Maszyna, która terkocąc budziła nas rano, a usypiała wieczorem, już była niepotrzebna i babcia usunęła ją do kąta. Na każdym kroku odczuwaliśmy brak Mamy, zwłaszcza moja siostra. Postanowiłem się nią zaopiekować, ale co to była za opieka. Siostra zmieniła się, nie miała apetytu, nie chciała nigdzie ze mną wychodzić, siedziała tylko ze swoja lalką i popłakiwała. To samo było z nią u naszej drugiej mamy Wandy i na Kabatach. Rzadko się uśmiechała. Babcia Karola mówiła na nią „mała myszka”, brała ją w ramiona, tuliła i płakała nad jej losem. Tak było z moją siostrą do czasu jej śmierci, do końca stycznia 1945 roku. Byliśmy z siostrą przeraźliwie chudzi, a zwłaszcza Marylka. Miała cieniutkie rączki i nóżki, same kosteczki. Ja wyglądałem nieco lepiej, więcej się ruszałem i jadłem, chociaż byłem stale głodny. Nazywali mnie nawet „głodomorem”. ◊ Myślę, że ogromną wartość, w tym wartość historyczną mają wydarzenia, jakie miały miejsce w Żywcu przed wojną, w czasie wojny i po wojnie, widziane oczyma kilkuletniego chłopca. Autor miał bowiem 5 lat, kiedy rozpoczęła się II wojna światowa, a 11 lat, kiedy nastąpiło wyswobodzenie Żywca. Myślę, że po zacytowanym poniżej fragmencie widać, że te wspomnienia mają wartość nieocenioną, bo są autentyczne i wiarygodne. „Na przełomie 1944/45 miała miejsce masowa ucieczka hitlerowców z Żywca. Niemcy ładowali swój wcześniej zagrabiony innym dobytek, na samochody i do pociągów. My jako chłopcy byliśmy dosłownie wszędzie i wszystko, co tylko się dało obserwowaliśmy. Ludzie cieszyli się na widok opuszczających miasto Niemców. Wtedy spadł duży śnieg, a mrozy dochodziły do minus trzydziestu stopni. W Boże Narodzenie wszyscy składali sobie życzenia, że następne święta będą już w wolnej Polsce…Ostatnie dwa tygodnie frontu były najtrudniejsze do przeżycia. Jedliśmy tylko raz dziennie. Ludzie modlili się, śpiewali gorzkie żale, odmawiali drogę krzyżową i prosili o przeżycie każdego dnia. Pamiętam, że wkroczenie Rosjan do Żywca, piątego kwietnia witaliśmy kwiatami bzu. ….. Cieszyliśmy się wolnością. Już nie musieliśmy, idąc ulicą, rozglądać się na wszystkie strony, czy nie grozi nam niebezpieczeństwo. Ludzie wspominali wielką przedwojenną biedę i bezrobocie, ale widzieli postępy w modernizacji polskiego życia gospodarczego. Kochali Polskę taką, jaką była i byli gotowi oddać za Nią życie. Takiego zbiorowego patriotyzmu i chęci bezinteresownych poświęceń dla Ojczyzny dziś się nie spotyka. Zapał odbudowy zniszczonego kraju ogarnął wszystkich Polaków. W naszym mieście odgruzowywano odcinki ulic, zburzone domy i zakłady pracy. Nikt nie pytał za ile i jak długo trzeba pracować. Szybko, na powrót ruszyły Papiernia, Browar, Śrubiarnia i inne. Pamiętam w farnym kościele msze świętą z okazji 3-go Maja. Kościół był przepełniony. Do dziś w uszach brzmią mi słowa pięknej pieśni: „O Boże, któryś siekł nasz kraj, dla wolnej Polski nam pracować daj, by stał się źródłem siły, Nasz dom, nasz kraj” .Na zakończenie tejże mszy świętej zabrzmiała pieśń, roznosząca się daleko i dumnie „Boże coś Polskę”. ◊ Nie jest to jednak, jak można byłoby mniemać, książka wyłącznie wzniosła czy patetyczna. Nie brak w niej opisów wydarzeń dziecięcych młodzieńczych figli, psót, swawoli. Weźmy na przykład opis szkolnej Bitwy pod Grunwaldem, jaka rozpętała się po wagarach klasowych albo opis gry w guziki z guzików poodpruwanych z płaszczy nauczycieli, można uśmiać się po pachy.Autor nie unika też trudnych tematów, pisze o swoim życiu, o ciężkiej chorobie drugiej żony Krystyny, opisuje powody wstąpienia do ZMP, do PZPR, do Solidarności. Wreszcie, dokonuje podsumowania swojego życia i dzisiejszej sytuacji społeczno-politycznej w kraju: „Teraz siedzę sobie i widzę jak w kalejdoskopie całe swoje życie. Często patrzę w telewizor i zastanawiam się, do czego nasze elity doszły w swej głupocie i wzajemnej nienawiści? Jak ci ludzie zachowaliby się, gdyby im przyszło żyć w czasie okupacji.. Teraz, kiedy mamy wolność i demokrację, każdy może pleść co mu ślina na język przynosi, szczególnie ważna staje się odpowiedzialność za słowo. Dziś w naszej Ojczyźnie powinno mówić się prawdę. Jeśli się chce krytykować przeciwnika politycznego, trzeba pokazać, na czym polegają jego błędy i jak trzeba je usuwać. Skoro dziś prawie każda partia deklaruje pochodzenie chrześcijańskie, to dlaczego okłamuje się Naród, wmawiając mu nieprawdę? Dlaczego oczernia się bliźnich? Przecież są to dla wierzącego grzechy. Jeśli każdy „grubszy” polityk ma swojego kapelana, bo tak to deklarują, to dlaczego stale tak postępuje? Jak politycy walczą o interesy narodu i kraju, skoro walczą o swoje partyjne interesy, jakże dalekie od interesów kraju. Dziś, kiedy mamy ludzi mądrych z tytułami naukowymi w różnych dziedzinach, w telewizji ich nie widzimy, natomiast są to przeważnie ludzi mierni, którzy uważają, że znają się na wszystkim plotąc bzdury. Najnowszą historię współczesną mogą ocenić sprawiedliwie historycy za 50-100 lat. Dopiero następne pokolenia bez uprzedzeń politycznych mogą dokonać osądu politycznego „dziury historycznej” lat 1945-1990. Ja i całe pokolenie Polaków, które tamte czasy przeżywały dzień za dniem od dziecka, znając uwarunkowania, mogę ocenić ten okres. Jak moje wnuki i prawnuki przeczytają moją obecną ocenę tych zdarzeń, to kiedyś w przyszłości porównają to z przyszłymi opiniami historyków. Będzie to bliższe mojej ocenie, jestem tego pewien.Jestem pewien, że prawda zwycięży, że „Kolumbowie” zwyciężą. Na temat postępów cywilizacyjnych napisano wiele tomów, ja pisząc moją autobiografię może i w sposób prymitywny i prosty, bez upiększeń piszę to, co przeżywałem i to, co mogą jeszcze pamiętać moje starsze dzieci. To że żyliśmy wtedy bez bieżącej wody, łazienki, pralki, telefonu, telewizorów, nie tylko wynikało z biedy, ale z zacofania cywilizacyjnego. W balii raz w tygodniu kąpały się całe rodziny, nawet bogatsze na wsi i w mieście. Domy były oświetlone świeczkami i lampami naftowymi. Konduktor w wagonach zapalał o zmroku zapałkami lampy karbidowe, mógłbym jeszcze wiele takich przykładów wymienić. I właśnie temu pokoleniu mogą zawdzięczać ludzie to, co mają obecnie. Że tak zniszczony wojną kraj został odbudowany ze straszliwych zniszczeń. Architekci zastanawiali się czy obok stosu gruzów nie budować od nowa Warszawy, Gdańska, Wrocławia oraz tysięcy miast i miasteczek m.in. i nasze miasto Żywiec, które było spalone i zniszczone. Powstała nowa Polska, odbudowana nasza piękna Ojczyzna, którą sławili poeci, kompozytorzy, pisarze w swoich wspaniałych dziełach. O taką Polskę walczyli nasi ojcowie, taką Polskę nasze pokolenie odbudowało. Mimo, że moja ocena jest surowa i dość krytyczna, wierzę że nadejdą lepsze czasy. Wierzę że nasza młodzież mądra, wykształcona i solidarna znajdzie w sobie dość siły i wykorzysta te obecne warunki geopolityczne w Europie i swoje możliwości i powstanie nowe społeczeństwo obywatelskie, że znów wróci hasło: „Dla Ciebie Polsko, Dla Twojej Chwały” w codziennym życiu naszego wspaniałego Narodu. ◊ Myślę, że nic tu dodać, czy ująć, każdy, nie tylko mieszkaniec Żywca, powinien tę książkę przeczytać. A jest ona dostępna do wypożyczenia w Żywieckiej Bibliotece Samorządowej oraz w Bibliotece TMZŻ w Żywcu.
Ewa Kisza
Ewa Kisza