Skansen żywiecki w Ślemieniu

Historia zapisana w drewnie

 

Historia zapisana w drewnie

Dobiegają końca prace związane z budową parku etnograficznego w Ślemieniu. Wkrótce to niezwykłe miejsce ożyje.

Są tutaj stare drewniane chałupy, kompletne zagrody, kuźnia, studnie (jedna z kołowrotem, druga z żurawiem), a nawet stara drewniana szkoła. Wszystkie są autentyczne, mają swoją historię i swoje miejsce w góralskiej kulturze regionu. W parku etnograficznym w Ślemieniu otrzymały drugie życie. Drewniane obiekty – jest ich siedemnaście – pochodzą głównie z Żywiecczyzny. Co je łączy? To perełki drewnianej architektury, które zachowały w sobie oryginalne elementy góralskiego budownictwa sprzed lat. Na oryginalność i autentyczność stawia właśnie etnograf, Teresa Kurzyk, która przed laty wspólnie z ówczesną wójt Ślemienia, Małgorzatą Pępek postanowiły stworzyć tutaj nowoczesny skansen. - Obiekty do tego skansenu wybieraliśmy spośród kilkudziesięciu zachowanych na Żywiecczyźnie. Te, które były w jakiś sposób przerabiane, bądź wymieniono w nich materiały pierwotnie użyte do ich budowy, dyskwalifikowaliśmy – przyznaje. – Chcemy aby to były autentyczne budynki z zachowaną maksymalną ilością historycznego materiału. Benedyktyńska praca związana z poskładaniem tych budowli i wypełnianiem ubytków pochłania mnóstwo czasu i pieniędzy. Założenie jest jednak takie, aby rekonstrukcje w jak najmniejszym stopniu zastępowały oryginalne elementy.
Ich ustawienie również nie jest przypadkowe. Mają wiernie oddać charakter dawnej góralskiej wsi. Na uboczu stanie więc chata zielarki (która zwykle mieszkała na obrzeżu wsi). To malutka dziewiętnastowieczna chałupa komornicza  sprowadzona tutaj z Korbielowa, reprezentująca najstarszy, najbardziej archaiczny typ góralskiego budownictwa na terenie Beskidu Żywieckiego. Obok chałupa sprowadzona ze Świnnej, z zachowanymi praktycznie w stu procentach (nie wliczając pokrycia i konstrukcji dachu)historycznymi materiałami użytymi do jej budowy. Przy chałupie kamienna piwnica, kryta „dranciami”, (to nieokorowane skrawki drewna, będące najczęściej odpadem po ścięciu drewna na deski) oraz malownicza studnia z żurawiem. Powyżej budynek, który dobrze znają mieszkańcy Rychwałdu. Jeszcze kilka lat temu służył jako przedszkole, a był wybudowany na początku XX wieku jako szkoła tkaczy, bo Rychwałd był niegdyś  wsią znaną właśnie z tkactwa. W nowej - odtworzonej wsi ma być miejscem gdzie zostanie zrekonstruowana przedwojenna 4- klasowa izba lekcyjna. Dalej - chłopska zagroda: chałupa, obok studnia i stodoła. - To zagroda Żyrków – tłumaczy Teresa Kurzyk. - Jedyna zagroda wielobudynkowa  zabrana w całości z terenu od jednego gospodarza. 
Kolejny dom – Stecówka - z, charakterystycznym dla Żywiecczyzny sprzed wieków, zdobieniem na belce oczepowej (wieńczącej otwory okienne i drzwi) – jednym z nielicznych, a może jedynym, jaki zachował się do dziś. Ledwo przetrwał. Zanim udało się zdobyć środki na cały projekt, ktoś go podpalił. W Łękawicy, tak jak niegdyś tamtejszy kościół, spłonąłby kolejny skarb drewnianej architektury. Pożar szybko ugaszono, ale ślady na potężnych belach pozostały. W sąsiedztwie chałupa tzw. ”długa” (połączona z pomieszczeniem gospodarczym), przeniesiona z Kukowa.– Klasyczny relikt, który przynieśli nam na Żywiecczyznę Wołosi – ocenia etnograf. - Podobny symetryczny układ pomieszczeń charakterystyczny jest dla budownictwa z  Bieszczadów. Warto też podkreślić, że to jedyna, jaką znalazłam, chałupa z drewnianym pomieszczeniem gospodarczym. W terenie można znaleźć takie obiekty, ale już z murowanymi obórkami. 
W centrum wsi ulokowano drewnianą kuźnię. Wkrótce wprowadzi się tutaj kowal, który będzie częścią skansenowej społeczności. Nieopodal umiejscowiono chatę z Międzybrodzia. Można ją rozpoznać po charakterystycznym ganku. Docelowo urządzona zostanie tam ekspozycja sklepiku i małomiasteczkowej apteki. Twórcy skansenu nie chcą bowiem poprzestawać jedynie na rekonstrukcji wsi. W przyszłości Teresa Kurzyk planuje tutaj powstanie sektora małomiasteczkowego, plebańskiego i pasterskiego a nawet dworskiego. Wszystko się zmieści. Twórcy parku mają bowiem do dyspozycji około 10 hektarów malowniczo położonych terenów.
Zalążkiem plebańskiej części skansenu jest już drewniany spichlerz. To jedyny jak na razie obiekt spoza Żywiecczyzny - uikat wpisany do rejestru zabytków. Trafił tutaj z Suchej Beskidzkiej. W przyszłości  w drugim etapie budowy muzeum stanie tu również malowniczy drewniany kościółek. Nie wiadomo jeszcze który, ale są już pewne typy. Może ten z Jasiennej - ostatni drewniany kościół budowany w tzw. śląsko-małopolskim stylu. Został już rozebrany, a jego części ponumerowane i skatalogowane. Obiektów, które mogą trafić do skansenu jest zresztą jeszcze mnóstwo. Założeniem muzeum jest bowiem zgromadzenie najcenniejszych obiektów architektury, charakterystycznej dla dawnego budownictwa Beskidu Żywieckiego. Na swoją kolej czeka drewniana karczma, są dwie stodoły z połączenia których w części dworskiej może stanąć jedna duża. Jest nawet staropolski drewniany dwór w kształcie podkowy z alkierzami charakterystycznymi dla polskiego stylu architektury ziemiańskiej. Każdy z tych obiektów mógłby w przyszłości trafić do tutejszego skansenu, choć - jak zaznacza Teresa Kurzyk - od wstępnych rozmów, czy planów do ostatecznej realizacji droga daleka i niepewna.
Daleka droga wiedzie również do samego otwarcia skansenu, choć pierwszy etap projektu, związany z postawieniem 17 obiektów jest już na ukończeniu. Chałupy trzeba jeszcze wyposażyć i urządzić tak, aby zwiedzanie stało się pasjonującą lekcją historii i etnografii. Twórcy skansenu postawili sobie bowiem trudne zadanie pogodzenia wierności historycznym pierwowzorom z interesującym  i nowoczesnym sposobem prezentacji. – Atrakcyjność wizualną całego parku podniesie z pewnością efektowne oświetlenie, które tutaj wykonamy – podkreśla Sławomir Rusin, kierownik budowy. Trwa już zbieranie starych sprzętów i eksponatów, które pomogą wyposażyć wnętrza obiektów. Dużą pracę wykonali w tym zakresie członkowie Towarzystwa Miłośników Ziemi Żywieckiej, którzy mają już pokaźny zbiór zabytkowych przedmiotów.
Przyszły skansen ma tętnić życiem. Będzie można obejrzeć przy pracy mieszkańców dawnej beskidzkiej  wsi. W kuźni kowal będzie przybliżał zwiedzającym tajniki dawnego rzemiosła, a w chatach i obejściach (gdzie urządzone zostaną odpowiednie ekspozycje) krzątać się będą rzemieślnicy, goście będą mogli skosztować góralskich tradycyjnych potraw. Ba, nawet kościółek, który tutaj stanie, ma szanse być  konsekrowany.  Codziennie o godzinie 12.00 kościelna sygnaturka dawnym zwyczajem  będzie przypominać o modlitwie „Na Anioł Pański”. 
Teresa Kurzyk dodaje, że bardzo ważna dla tego miejsca jest duża akceptacja i oddźwięk społeczny. - To wspaniałe  że pomagają je tworzyć sami mieszkańcy Żywiecczyzny - przyznaje. - Gdyby nie cała armia ludzi, która była pomocna w tym przedsięwzięciu, nic by się nie udało. Prawie wszystkie obiekty to darowizna od mieszkańców, którzy przekazali je do naszego skansenu. Do wielu obiektów nigdy byśmy nie dotarli, gdyby nie ludzie, którzy sami zgłaszali budynki ze swojego otoczenia i pomagali nam do nich dojechać. Bywało, że darczyńcy ze wzruszeniem opowiadali o niezwykłych dziejach obiektu i wyrażali radość, że przetrwa dla przyszłych pokoleń część ich własnej historii.
Koszt pierwszego etapu związanego z postawieniem 17 obiektów, to ok. 4,4 mln zł. Z tej kwoty ok. 4 mln (85%) gmina pozyskała w ramach dofinansowania z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Ok. 400 tys. zł ma dołożyć Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Tomasz Matlakiewicz

Artykuł ukazał się w sierpniowym numerze Gazety Żywieckiej, Nr 8(288).

Zamieszczone niżej fotografie pochodzą ze zbiorów Urzędu Gminy w Ślemieniu ora Tomasza Matlakiewicza.

« powrót do listy

Copyright © Towarzystwo Miłośników Ziemi Żywieckiej.

projekt i wykonanie